Kiedy uczucie osamotnienia i alienacji w pracy; kryzysy rodzinne, małżeńskie, przyjacielskie poza pracą; depresja, nadciśnienie, wrzody odczuwane są przez nas chronicznie, możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z trzecim etapem wypalenia zawodowego.
Warto zauważyć, że skutki, nie zdiagnozowanego wcześniej syndromu, bardzo wyraźnie dotykają, nie tylko osobę poszkodowaną, ale całe jej otoczenie.
Sposobem poradzenia sobie na tym etapie jest już profesjonalna pomoc (lekarz, terapeuta, psycholog). W skrajnych przypadkach, kiedy syndrom jest bagatelizowany, pracownik korzysta tylko ze zwolnienia lekarskiego, bez świadomości problemu i odpowiedniego wsparcia lub jest leczony farmakologicznie np. tylko na depresję. Pomoc taka, może okazać się nieskuteczna.
Skutki nie podejmowania działań profilaktycznych
Większość pracodawców nie prowadzi badań jakościowych, ani ilościowych dotyczących skutków wypalenia zawodowego. Główne koszty ponoszone przez pracodawcę wynikają z kosztów zwolnień lekarskich, fluktuacji kadry oraz spadku efektywności pracowników. Efektywność, to nie tylko to, ile zysku przynosi dana osoba dla przedsiębiorstwa, ale także, a może przede wszystkim, ile mogłaby „przynieść” gdyby wykorzystała 100% swojego potencjału. Nikt nie prowadzi też badań, ile realnego potencjału i możliwości wykorzystuje zatrudniana przez nas osoba.
Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę wydatki związane z rekrutacją, szkoleniem nowych pracowników, czasem jaki nowy pracownik potrzebuje do adaptacji.
Jak sobie poradzić?
Uważny Pracodawca, współpracujący ze specjalistą HR i psychologiem pracy, powinien być świadomy występowania zjawiska, zapobiegać i regularnie badać zadowolenie, poziom satysfakcji i komfortu pracowników.
Dobrym pomysłem są też szkolenia, dotychczas nazywane „miękkimi”, jednak coraz częściej bez umiejętności radzenia sobie ze stresem, podstaw świadomej komunikacji werbalnej i niewerbalnej, zarządzania czasem, asertywnego stawiania granic, bez lęku i poczucia winy; bez znajomości siebie i swoich potrzeb, bez umiejętności relaksacji… osiąganie celów zawodowych staje się coraz trudniejsze.
Czasem takim szkoleniem może też być kurs gotowania, robienia sushi czy kurs wspinaczki, po to aby pracownicy, oprócz funkcji integracyjnej, poznali lepiej siebie, siebie nawzajem i doświadczyli trudnego do osiągnięcia na co dzień, relaksu.
Ważne, aby w kulturze organizacyjnej było przyzwolenie na rozmowy wprost na temat syndromu wypalenia zawodowego. Zarówno ze współpracownikami, jak i przełożonym. Powszechny jest lęk przed poruszaniem tego tematu i restrykcjami: wyśmiewaniem, donosami, z utratą pracy włącznie.
Istotnym zasobem pracownika jest dokonanie autodiagnozy. Zatrzymanie rozwoju procesu wypalenia zawodowego w jego pierwszej fazie, jest jak najbardziej możliwe, a metody poradzenia sobie na tym etapie są dostępne i łatwe do zastosowania. Zazwyczaj wystarczające jest: zmniejszenie obciążenia pracą, próba odwrócenia uwagi od pracy jako głównego zajęcia w naszym życiu, próba znalezienia nowego hobby czy zajęcia, które sprawia nam radość. Być może wskazany byłby też, około 2- 3 tygodniowy urlop, spędzony z dala od obowiązków zawodowych.
W procesie nabywania samoświadomości mogą nam pomóc takie oto pytania: czy rozpoznaję u siebie coraz częściej stan irytacji na osoby lub sytuacje, które dotychczas były mi obojętne? Czy czuję niepokój lub gdy myślę o swojej pracy/przełożonym? Jestem niedoceniony przez przełożonego, w porównaniu do ilości/jakości zadań jakie wykonuję? Mam za dużo obowiązków od dłuższego czasu i nie widzę perspektyw na zmianę tego stanu?
Działania profilaktyczne, zarówno ze strony pracodawcy, jak i pracownika są potrzebne i opłacalne dla obu stron.