Wierzę, że wszystko w naszym życiu zaczyna się od idei, jednej tylko myśli, mgnienia. Wszystko ma swój początek, rozwinięcie i kres.
Moja serdeczna koleżanka, Mira Marszałek (psychoterapeutka, pedagog) powiedziała ostatnio o macierzyństwie, że tak naprawdę rozpoczyna się ono wtedy, gdy tylko w kobiecie zrodzi się myśl „Chcę mieć dziecko, chcę być mamą”. To jest początek. To jest moment, od którego zaczyna się droga życia. Można powiedzieć, to jest czas dojrzałości kobiety i mężczyzny do rodzicielstwa.
Jak wiele czynników ma wpływ na to, jaka to będzie podróż. Czy będzie to wyprawa przez gęsty las, przez strome i ośnieżone góry, a czasem przez olbrzymią pustynię, by na końcu dotrzeć do oceanu….czasem będzie to ocean łez, a czasem życiodajna woda.
Czy poczęcie nastąpi bez trudu, czy starania będą trwały kilka lat. Czy towarzyszyć im będzie atmosfera spokoju i radości, czy będzie to czas pełen, lęku, niepokoju i rozczarowań. Jaki rodzaj relacji, zbudowali ze sobą dotychczas rodzice? Są zgodni, pełni miłości i zaufania do siebie i siebie nawzajem, czy może dopiero co się poznali i wciąż uczą się siebie? Te wszystkie czynniki będą miały wpływ na nowe życie.
Dojrzałość do decyzji o macierzyństwie, to także dojrzewanie do nowej roli: Kobiety – Matki. Natura, w swej mądrości, podarowała nam aż 9 miesięcy na przeistoczenie się. Cóż za szczęście. Nie od razu bowiem wiemy czym jest macierzyństwo, czym jest instynkt matki, co to jest ta bezinteresowna miłość? Nie od razu jesteśmy gotowe na nieprzespane noce, całodobową opiekę i zależność. Nie umiemy odpowiedzieć sobie na pytanie: jaką jestem matką, jaką chcę być, a jaką na pewno nie. Do tego właśnie dojrzewamy. To taki czas autorefleksji, zaglądania w swoją przeszłość i swoje dzieciństwo. Chyba nigdy później Kobieta – Matka, nie jest tak poszukująca siebie, jak w tym okresie. Ilość zakupionych książek, przeczytanych artykułów i wysłuchanych porad, jest niczym wodospad. Czasem szum wody jest tak wielki, że przychodzi moment na wyciszenie i schronienie siebie. Kobieta odrzuca to, co jej nie potrzebne, z czym się nie zgadza, wybiera to, co uważa za słuszne. Buduje swoje zdanie, poglądy, przekonania, buduje zaufanie do siebie. Proces ten zbiega się z pierwszymi ruchami dziecka. Wtedy mama, zaczyna myśleć „my”, „ja – mama”. Zaczyna się odczuwanie cudownej jedności z maleństwem. Czas płynie, dziecku jest ciemno, cicho, ciepło… Spokój. Podróż trwa…
Jakie uczucia towarzyszyć będą kobiecie w tym czasie? Poczucie spełnienia, radość, a może zaskoczenie, niepokój, szok, strach? A może wszystkie po trochu? Które z nich będzie dominujące? Wierzę, że świadomość tego, jaki komunikat matka wysyła do dziecka od momentu poczęcia, ma na nie wpływ. Gdy dziecko od początku wie, czuje i słyszy, że jest chciane, że mama i tata mówią: „chcę ciebie, czekałam na ciebie i przyjmę cię z radością”, to już zaczyna się proces kształtowania poczucia własnej wartości. Po przez miłość matki, dziecko buduje w sobie miłość do siebie samego.
Do takiej postawy potrzebna jest właśnie dojrzałość.
Moment narodzin to przejście do „rzeczywistego” , w rozumieniu cielesnego, kontaktu. To nadal czas zespolenia matki i dziecka, choć teraz już z innej perspektywy. Od tej chwili odległość między matką, a dzieckiem, będzie się już tylko powiększać. Ten proces zachodzi naturalnie, bezwiednie i nieświadomie. Najpierw dziecko jest przy mamie niemal cały czas, podczas karmienia spędza prawie całą dobę przy jej ciele. Noworodek widzi na odległości 20-30cm, dlatego mama musi być cały czas w zasięgu wzroku, nachylać się nad łóżeczkiem i tulić w ramionach. Nie ma tu mowy o żadnej frustracji potrzeb.
Kontakt emocjonalny, budowanie więzi, rodzaj bliskości, jaki wydarza się między matką i dzieckiem, ma początek już w pierwszym dotyku i słowie. To w jaki sposób mama będzie reagowała na płacz, z jakimi uczuciami będzie pielęgnowała maleństwo, czy jej opieka będzie „dostrojona” do potrzeb dziecka czy sztywna i mechaniczna, ogólny klimat relacji, jaki stworzy matka, będzie miało wpływ na kształtowanie się stylu charakteru dziecka i dorosłego człowieka w przyszłości.
Po mniej więcej pół roku, gdy dziecko, jest w stanie utrzymać się półleżącej/siedzącej, zaczyna jeść nowe rzeczy. Mama może już odejść ciut dalej i nie jest już tak niezastąpiona. Dziecko jest w stanie zająć się czymś co ma w zasięgu wzroku, czymś co jest w stanie chwycić, trzymać w rączce i oglądać z zaciekawieniem. Zaczyna poznawać świat. Mama w tym czasie, przygląda się sobie w nowej roli. Zadziwia się i poznaje siebie. Bywa dumna z siebie, a czasem zupełnie załamana. Przeżywa smutek, lęk i wszechogarniającą radość.
Kiedy dziecko kończy roczek, samo oddala się od mamy, by eksplorować otoczenie. Mama oczywiście jest bazą, do której zawsze można zawrócić, która karmi i przytula, jednak proces separacji zaczyna się wraz z nauką chodzenia. Maluch jest już na tyle samodzielny, że może „odejść sobie w świat”, np. do piaskownicy, gdzie jest mnóstwo zabawek, są inni ludzie, nowe przedmioty. A mama może poczytać książkę, zająć się sobą czy pracą. Wiele kobiet w tym czasie wraca do pracy, powierzając opiekę komuś bliskiemu. Ten czas można nazwać niezwykle rozwojowym momentem dla obojga. Oddzielenie i powracanie. Ta faza wymaga nie lada dojrzałości od kobiety. Dylematy: czy pozwolić czy zabronić, na ile zaufać, a na ile kontrolować malucha, mogą sprawić, że trudno będzie wyznaczyć granice.
Niebagatelne znaczenie ma oczywiście relacja między rodzicami. Bez wątpienia, to jedna z pierwszych, poważnych sytuacji kryzysowych, jaka zdarza się w parze. Nowe role, nowe wzajemne oczekiwania. Frustracje, napięcia, chwile pełne miłości, poczucia spełnienia. To wszystko jest efektem synergii , kiedy to jeden plus jeden, równa się trzy. Związek także przeistacza się, dojrzewa. Teraz on i ona, to także mama i tata. To, jak związek będzie ewoluował, zależy od indywidualnej dojrzałości każdej osoby…, ale to już temat na inną okazję.