O depresji napisano już wiele. Znamy jej powszechne objawy, takie jak: obniżone samopoczucie, utrata lub przyrost wagi nie spowodowane dietą, bezsenność lub nadmierna potrzeba snu, permanentne zmęczenie lub utrata energii, poczucie bezwartościowości lub nieuzasadnionego poczucie winy, spadek zdolności myślenia i koncentracji, problemy decyzyjne, a nawet powracające myśli na temat śmierci.
Prawie każda z nas przechodziła w życiu epizod depresyjny w łagodnej postaci. I tak co roku, gdy kończy się lato, często ogarnia nas apatia, przygnębienie, brak motywacji do działania. Krótkie dni, brak słońca, słota, deszcz i wiatr, a do tego natłok spraw związanych z pracą, domem, dziećmi. W czasach kiedy kobieta musi pogodzić rolę pracownika, matki, żony naprawdę nie jest łatwo.
Wszystko to może nas przytłaczać, dopada nas chandra i robimy się smutne. A jeszcze gorzej jest nam się zmotywować właśnie jesienią.
Tu z pomocą przychodzi nam naukowe wyjaśnienie stanu w jakim się znajdujemy.
Z języka angielskiego "smutny" znaczy SAD. I to określenie świetnie pasuje jako nazwa jesiennej choroby: SAD to skrót od Seasonal Affective Disorder, czyli sezonowe zaburzenia nastroju.
Jakie są przyczyny obniżonego nastroju?
To przede wszystkim wynik niedoboru światła słonecznego. W październiku jego natężenie jest najmnijsze w całym roku. A gdy jest ciemno nasz organizm produkuje dużo melatoniny - hormonu, którego nadmiar, powoduje senność i apatię.
Kogo dotyka najczęsciej SAD?
SAD to choroba dość powszechna. Wrażliwe są na nią, zarówno kobiety, małe dzieci, jak i mężczyźni. Chociaż badania pokazują, ze depresja dotyka obie płcie, my kobiety jesteśmy jednak na nie bardziej wrażliwe tzn. trudniej nam sobie z nią poradzić, szybciej się poddajemy, mamy więcej objawów. A gdy w grę wchodzą dodatkowo hormony – napięcie przedmiesiączkowe, ciąża, połóg, laktacja może naprawdę skończyć się źle.
Jak sobie radzić?
Możemy niejako "nastawić się", przygotować na obniżony nastrój np. już we wrześniu. Mamy wtedy jeszcze wiele energii i zapału po słonecznych wakacjach i urlopie. Znamy już siebie, swój organizm, wiemy, że źle znosimy jesienne obniżenie nastroju. Jestem zdania, że właśnie wtedy powinnyśmy zaplanować plan dbania o siebie. Czyli na fali powakacyjnego dobrostanu, należy sporządzic listę rzeczy, które chcemy robić dla siebie podczas najtrudniejszego okresu w roku.
I tu mogą być zajęcia aktywizujące, warszaty rozwoju osobistego, kursy tańca, joga, spotkania ze znajomymi itp. A czasem po prostu babskie spotkanie przy czekoladzie na gorąco lub wspólne zakupy z koleżanką.
Pamiętajmy też o zdrowej diecie, która teraz jest wyjątkowo ważna. Dodatkowe kalorie, cukry i węglowodany pochodzące z batoników, czekoladek i serowej pizzy tylko dodatkowo pogorszą nasz stan. Kobiety dużo częściej niż mężczyżni mają tendencję do zajadania problemów. A to wpędza nas w spiralę, z której jeszce trudniej jest się wyrwać. Podjadanie, czy to słodyczy, czy innych przekąsek tylko chwilowo poprawiają nasz nastrój. Zaraz po nich znów stajemy się głodne i znów musimy cos zjeść tym razem coś bardziej "konkretnego". I tak w kółko...
Dlatego tak bardzo ważny jest ruch, i to jak najwięcej na swieżym powietrzu. Możemy także skorzystać z aromaterapii, masażu cynamonowego, pobudzającego zmysły, wszystkiego co poprawi nam nastrój rozweseli i pobudzi do życia.